Dyrektorką Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w Katowicach została Ewa Momot. To rezultat partyjnego targu PO – SLD. O tym, że wygra wiadomo było kilka dni przed rozstrzygnięciem „konkursu”.
Konkurs albo był farsą, albo pani Momot jest diamentem zarządzania w służbie zdrowia. Do tej pory jednakże nieoszlifowanym, bo jej doświadczenie „w temacie” jest znikome i szerzej nieznane.
Ewa Momot ma 40 lat i z wykształcenia, a jakże, jest prawnikiem. „Serce ma po lewej stronie” – w latach 2003 – 2006 związana była z oświęcimską SLD. Zasiadała w radzie nadzorczej PKSiS Oświęcim, a od prawie sześciu lat jest w radzie nadzorczej oświęcimskiej spółki Składowisko Odpadów Komunalnych. Od 2007 roku pracuje w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Śląskiego w Katowicach, od niespełna trzech lat jest tam kierowniczką referatu nadzoru w wydziale zdrowia. jest kierowniczką referatu nadzoru w marszałkowskim wydziale zdrowia. Podlega jej „aż” 12 pracowników.
Ale to według jej promotorów wystarczy do zarządzania budżetem 7,5 mld zł rocznie na leczenie. Po co zresztą doświadczenie? Wystarczyło poparcie Danuty Pietraszewskiej, posłanki PO ze Śląska oraz wicemarszałek województwa śląskiego Aleksandrę Skowronek, oczywiście również z partii, która lawinowo traci w sondażach. W ten oto sposób dwie panie wespół z trzecią ograły Tomasza Tomczykiewicza, lidera śląskiej Platformy Obywatelskiej, pokazując wiceministrowi gospodarki, kto tak naprawdę w regionie rozdaje karty.
Oprócz Ewy Momot o dyrektorskie krzesło w śląskim NFZ rywalizowali jeszcze: Joanna Świerczek z Katowic, Dariusz Brzeziński z Sosnowca, Wojciech Miciński z Mysłowic, Andrzej Sośnierz z Kobióra, Jerzy Folga z Jaworzna, Jerzy Szafranowicz z Mikołowa i Ewa Fica z Chorzowa. Z tego grona poważnych kandydatów było trzech. Szafranowicz to szef Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie, a Wojciech Miciński – wicedyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego. Wiedzą, o co chodzi w zarządzaniu na polu minowym zwanym ochroną zdrowia.
Ba, Momot wygrała też z Andrzejem Sośnierzem, który przez wiele lat był lekarzem wojewódzkim, potem słynnym z nowatorskich rozwiązań dyrektorem Śląskiej Kasy Chorych, wreszcie prezesem NFZ, za którym jednak wlecze się odium sponsorowania onegdaj przez koncerny farmaceutyczne jego prywatnej Fundacji Zamek Chudów.
Koncerny wygrywały przetargi na dostawę leków czy realizację programów zdrowotnych organizowane przez Śląską Regionalną Kasę Chorych, której wtedy szefem był Andrzej Sośnierz. Sośnierz z równą łatwością jak posady zmieniał partie. Obecnie jest dyrektorem Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”.
Poprzedni konkurs na dyrektora NFZ w Katowicach też był żałosny i przeprowadzony w równie chamskim stylu. Wygrał go Grzegorz Nowak, który zdobył ministra Arłukowicza swoją niekonwencjonalnością.
Nowak zasłynął jako „wybitny” kadrowiec. Naczelniczką wydziału świadczeń została kobieta, która nie miała żadnego doświadczenia w zarządzaniu ochroną zdrowia. Anna Czagan-Niedbał (wcześniej, a jakże, związana z SLD) pracowała w przedsiębiorstwie gospodarki odpadami, a potem kierowała Miejskim Zarządem Dróg w Mysłowicach. Te kwalifikacje wystarczyły, aby Nowak powierzył jej kierowanie wydziałem, który decyduje o podziale 7,5 mld zł na leczenie w całym województwie. Czagan-Niedbał konkurs na stanowisko wygrała błyskawicznie, odpowiadając w siedem minut na 30 zawiłych prawnych pytań.
Śląsk i cały region ma pecha. Strach chorować. Świetni lekarze przegrywają z nieudolnością i prywatą urzędników NFZ. Obawiam się, że tło tej wygranej w „konkursie” jest znacznie głębsze. Czy stołek dla pani Momot jest spełnieniem żądań coraz bardziej „wygłodzonego” SLD, który od kilkunastu miesięcy jest w koalicji z PO w sejmiku wojewódzkim?
Potwierdzają się informacje sprzed miesięcy, że koalicja z SLD będzie dla PO dużo bardziej kosztowna w kwestii podziału stanowisk, niż wcześniejszy układ koalicyjny z Ruchem Autonomii Śląska. W Oddziale NFZ w Katowicach, którym będzie kierować Ewa Momot, pracują członkowie rodzin polityków i posłów Platformy Obywatelskiej.
Partii, której poparcie zapewniło jej wygraną, i będzie miała określone wymagania wobec swego zaplecza. Ciekawe, jakie zobowiązania ma Momot wobec SLD? To wyjaśni się wkrótce, po spodziewanym, tym razem lewicowym desantem na śląski NFZ.
Momot będzie musiała „uwieść” (w przenośni naturalnie) luminarzy śląskiej medycyny, z których wielu prowadzi także komercyjną działalność leczniczą, finansowaną przez NFZ. Działalność, która przynosi ogromne dochody.