„100 × TeArt. Wolność Józefa Szajny” – znakomita wystawa w Muzeum Śląskim.
Jana Shostak (z tyłu) w sukience, na której nadrukowane są fotografie więźniów politycznych na Białorusi. Kilkaset portretów…
There are 4 posts tagged Muzeum Śląskie (this is page 1 of 1).
„100 × TeArt. Wolność Józefa Szajny” – znakomita wystawa w Muzeum Śląskim.
Jana Shostak (z tyłu) w sukience, na której nadrukowane są fotografie więźniów politycznych na Białorusi. Kilkaset portretów…
Kopalnia Węgla Kamiennego „Katowice” (niem. Ferdinandgrube) to nieczynna od lat kopalnia znajdująca się w centrum miasta, w dzielnicy Bogucice.
Działała w latach 1823–1999. Do 1936 roku kopalnia nosiła nazwę „Ferdynand”. W okresie 1953–1956 kopalnia nazywała się, a jakże – „Stalinogród”, podobnie jak miasto, w którym się znajdowała.
Dzisiaj na jej terenach znajdują się budynki NOSPR oraz nowego Muzeum Śląskiego. Górnicy natomiast od lat są na emeryturach lub zasiłkach.
To, co powyżej wita zwiedzających muzealna ekspozycję kilkanaście metrów pod ziemią. Kiedyś ten napis witał górników zdążających na szychtę.
Powiem krótko – warto się wybrać do Muzeum Śląskiego, aby pozwiedzać i „dotknąć” Śląska, jego historii i kultury.
I do razu uwaga – zarezerwujcie sobie na zwiedzanie kilka godzin. Trzeba zwiedzać powolutku, a nie w tempie wyścigowym, bo można się spocić, i nic nie zrozumieć. Wtedy to będzie czas stracony.
Wiem, że ekspozycja, którą przygotowano wywołuje wiele kontrowersji. Jestem laikiem, przyszedłem do Muzeum Śląskiego, które powstało na terenach po kopalni Katowice, aby zobaczyć. Tyle, i aż tyle.
Z zainteresowaniem wcześniej przeczytałem artykuł Leszka Jodlińskiego, byłego dyrektora Muzeum Śląskiego. Z większością tez autora się zgadzam.
Jodliński padł ofiarą fobii anty-RAŚ i rozgrywek personalnych, podlanych politycznym sosem. Można i tak, ale szkoda.
Wystawa w tej części serwuje nam idyllicznie i nostalgicznie potraktowaną historię Górnego Śląska w PRL‑u. Mało w niej miejsca poświęcono latom stalinizmu i historii Stalinogrodu, kwestii dławienia tożsamości regionalnej, działaniom aparatu przymusu i SB. Jak w pierwotnej wersji zamyka ją data 1989.
Porzucono projekt scenograficzny, mocno zaakcentowany w koncepcji konkursowej: betonowej taśmy i symbolicznej szarości PRL‑u.
Pomijając warstwę historyczno-polityczną, moim zdaniem ekspozycja jest bardzo ciasna. Mało w podziemiach miejsca, i nie zachęcam do zwiedzania osoby z klaustrofobią. Jakoś umknęła mi hitlerowska gilotyna, którą straszono zwiedzających.
I znów cytat z artykułu L. Jodlińskiego:
Kwestią, której nie zdążono rozwiązać w pierwotnym projekcie scenariusza, była rola i miejsce, jakie na ekspozycji miała zająć gilotyna. Co więcej, jej umieszczenie w przestrzeni wystawy nie było ostatecznie przesądzone. Dzisiaj w kakofonii dźwięków, w jakiej zanurzono gilotynę, w żaden sposób nie spełnia ona zaleceń grona sędziowskiego, by była potraktowana jak coś wyjątkowego, jak szczególna relikwia.
Obawy, jakie wówczas i potem w tym zakresie wypowiadała prof. Ewa Chojecka, niestety spełniły się. Nie znaleziono dla niej odpowiedniego miejsca ani roli w narracji wystawy. Klęcznik znajdujący się w instalacji poświęconej Kulturkampf powinien zostać szybko przeniesiony w jej pobliże, czyniąc z tego obiektu więcej niż symbol, i ratując jej szczególny status w przestrzeni wystawy.
Ekspozycje w Muzeum Śląskim są bardzo ciekawe. Nie zdawałem sobie nawet sprawy, że takie wspaniałe obrazy i grafiki kryły magazyny w starej siedzibie. No, cóż…
Cytaty zaczerpnięte z artykułu Leszka Jodlińskiego, opublikowanego w katowickim dodatku Gazety Wyborczej.